piątek, 18 lipca 2014

Kiedy ranne wstają zorze

fot. Śpiewam dla Boga
Właśnie ranne wstały zorze i dzień przywitał mnie uśmiechem promieni słonecznych, śpiewem ptaków i cisza, która wkrótce nią nie będzie. Jej struny przez cały dzień będą brzmiały. Będą napięte bardziej lub mniej.


Tobie ziemia, Tobie morze. Tobie śpiewa żywioł wszelki. Bądź pochwalon Boże Wielki. Ogrom myśli przepychają się, która pierwsza, która ważniejsza. Ledwie oczy przetrzeć zdołam, wnet do mego Pana wołam. Do mego Boga na niebie i szukam Go wkoło siebie. Właśnie szukam i znajduje Go wokół przez cały dzień w tym co robię, co słyszę, co mówię, co czuje oraz w tych, których spotykam, słucham , widzę. I wcale łatwo nie jest, ponieważ pośród tylu dróg, obowiązków i zdarzeń bez drogowskazu i sprawnej ręki co poprowadzi, łatwo można się pogubić.

Wczoraj rano jadąc do pracy natrafiliśmy na spory tzw. korek na drodze. Ruch zamarł. Wszystko zatrzymało się. Sygnalizacja świetlna na czerwono, szlabany na przejeździe kolejowym zamknięte. Słychać przeraźliwy ostrzegawczy gwizd wolno przejeżdżających kolejek metra. Kierowcy w autach nerwowo reagują trąbiąc. Policjant spokojnie kieruje ruchem przepuszczając na zmianę pieszych, pojazdy i pociągi. Jakieś zdarzenie zakłóciło cały porządek a my? My się jeszcze obudzili, byśmy Cię Boże chwalili. I po co ta nerwowość? Może to był właśnie ten moment, ten czas na westchnienie do Boga? Nie wiem ilu z nas tak pomyślało.

Tymczasem pospiesznie wypijam herbatę, łykam leki, pakuje kanapki, bo czas nagli. A i zmienić może się pogoda więc biorę coś ciepłego z odzieży i w drogę. Zabieram jeszcze klucze, dokumenty, pieniądze i tzw. podręczny bagaż. Wychodząc zamykam drzwi sprawdzając czy aby dobrze. Wracam jeszcze, wyłączam „okno na świat”, nasza cywilizacyjna zmora, telewizor. W dzisiejszych czasach jak członek rodziny niestety. No i pamiętam żeby zabrać ze sobą w drogę dusze i sumienie. Zabierajmy je ze sobą zawsze i wszędzie. Nie będzie za ciężko. Niech nie szarzeją i będą gdzieś na dnie starego kufra. Mam też ze sobą talizman i antidotum w postaci Szkaplerza Świętego oraz pieśni: Kiedy ranne wstają zorze i Wszystkie nasze dzienne sprawy. Jedna z drugą związana jak dobre siostry, ubrane w te sama melodie. Dla mnie maja one szczególne znaczenie. Znam je od dziecka. Śpiewały je moja Babcia i Mama zawsze z rana i wieczorem, odwracając nocne przygody.

Od wszelakiej broń nas szkody. Miej nas zawsze w swej opiece. Zawsze, wszędzie i o każdej porze są absolutnie na miejscu i na czasie. Śpiewając, modlimy się. To jakby modlitwy w biegu. Rano i wieczór trwają ciągle, gdyż ziemia ciągle jest w biegu. Obie pieśni zawierają w swej treści tyle mądrości, uwielbienia, dziękczynienia. Są w nich prośby, pytania i odpowiedzi. Radość, wyciszenie i utulenie. A tak rzadko dziś się je słyszy. Są jakby zapominane. Ocalmy je od zapomnienia, a gdy będziem zasypiali, niech Cię nawet sen nasz chwali.

(mf)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz