fot. Śpiewam dla Boga |
Właśnie ranne wstały zorze i
dzień przywitał mnie uśmiechem promieni słonecznych, śpiewem ptaków i
cisza, która wkrótce nią nie będzie. Jej struny przez cały dzień będą
brzmiały. Będą napięte bardziej lub mniej.
Tobie ziemia, Tobie morze. Tobie śpiewa
żywioł wszelki. Bądź pochwalon Boże Wielki. Ogrom myśli przepychają się,
która pierwsza, która ważniejsza. Ledwie oczy przetrzeć zdołam, wnet do
mego Pana wołam. Do mego Boga na niebie i szukam Go wkoło siebie.
Właśnie szukam i znajduje Go wokół przez cały dzień w tym co robię, co
słyszę, co mówię, co czuje oraz w tych, których spotykam, słucham ,
widzę. I wcale łatwo nie jest, ponieważ pośród tylu dróg, obowiązków i
zdarzeń bez drogowskazu i sprawnej ręki co poprowadzi, łatwo można się
pogubić.
Wczoraj rano jadąc do pracy natrafiliśmy
na spory tzw. korek na drodze. Ruch zamarł. Wszystko zatrzymało się.
Sygnalizacja świetlna na czerwono, szlabany na przejeździe kolejowym
zamknięte. Słychać przeraźliwy ostrzegawczy gwizd wolno przejeżdżających
kolejek metra. Kierowcy w autach nerwowo reagują trąbiąc. Policjant
spokojnie kieruje ruchem przepuszczając na zmianę pieszych, pojazdy i
pociągi. Jakieś zdarzenie zakłóciło cały porządek a my? My się jeszcze
obudzili, byśmy Cię Boże chwalili. I po co ta nerwowość? Może to był
właśnie ten moment, ten czas na westchnienie do Boga? Nie wiem ilu z nas
tak pomyślało.
Tymczasem pospiesznie wypijam herbatę,
łykam leki, pakuje kanapki, bo czas nagli. A i zmienić może się pogoda
więc biorę coś ciepłego z odzieży i w drogę. Zabieram jeszcze klucze,
dokumenty, pieniądze i tzw. podręczny bagaż. Wychodząc zamykam drzwi
sprawdzając czy aby dobrze. Wracam jeszcze, wyłączam „okno na świat”,
nasza cywilizacyjna zmora, telewizor. W dzisiejszych czasach jak członek
rodziny niestety. No i pamiętam żeby zabrać ze sobą w drogę dusze i
sumienie. Zabierajmy je ze sobą zawsze i wszędzie. Nie będzie za ciężko.
Niech nie szarzeją i będą gdzieś na dnie starego kufra. Mam też ze sobą
talizman i antidotum w postaci Szkaplerza Świętego oraz pieśni: Kiedy
ranne wstają zorze i Wszystkie nasze dzienne sprawy. Jedna z drugą
związana jak dobre siostry, ubrane w te sama melodie. Dla mnie maja one
szczególne znaczenie. Znam je od dziecka. Śpiewały je moja Babcia i Mama
zawsze z rana i wieczorem, odwracając nocne przygody.
Od wszelakiej broń nas szkody. Miej nas
zawsze w swej opiece. Zawsze, wszędzie i o każdej porze są absolutnie na
miejscu i na czasie. Śpiewając, modlimy się. To jakby modlitwy w biegu.
Rano i wieczór trwają ciągle, gdyż ziemia ciągle jest w biegu. Obie
pieśni zawierają w swej treści tyle mądrości, uwielbienia,
dziękczynienia. Są w nich prośby, pytania i odpowiedzi. Radość,
wyciszenie i utulenie. A tak rzadko dziś się je słyszy. Są jakby
zapominane. Ocalmy je od zapomnienia, a gdy będziem zasypiali, niech Cię
nawet sen nasz chwali.
(mf)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz